czwartek, 16 sierpnia 2012

Bitwy autobusowe, czyli jak godnie przeżyć walkę o miejsce do siedzenia.

  Co jest potrzebne by zawiązała się niezła zadyma? Przede wszystkim duże zagęszczenie osobników tego samego gatunku. Jeden na drugiego i sam z siebie zawsze coś znajdzie, ale dla pewności warto dodać jakiś towar deficytowy. I tak oto pojawia nam się gromadka ludzi w puszce pandory, czyli pasażerowie i wiecznie na czasie autobus miejski.
  Młody-stary, chudy-gruby, głodny-syty: każdy inny, ale stać nikt nie lubi. A miejsc brak. O ile można tu odstawić na moment zasadę „kto pierwszy ten lepszy”, wykrystalizuje się tu pewien pup ciąg uporządkowany- od tych najbardziej uprzywilejowanych, do tych co posiedzą sobie najprędzej w zaciszu własnego domu. Jednak czy działa tu jakaś jednoznaczna reguła?
   Pokutuje przekonanie, że młody staremu ustąpić musi. I tak oto każdy, kto młodość ma dawno za sobą świetnie sobie z tego zdaje sprawę. Jednak domaganie się swoich praw ma przebieg jakże różnorodny. O ile niektórzy wolą nie uchodzić za niedołężnych emerytów, dzielnie stoją wyprostowani, jak na całkiem sprawnych homo sapiens przystało, rezygnując tym samym z tego co im się należy, to większość sięga po zdecydowane metody, by dorwać się do swojego kawałka chleba. A jak wygląda arsenał rozwiązań? Można spróbować kręcić głową dezaprobując przeciwnika, ewentualnie sięgnąć po ostrzejszą amunicję w postaci głośnych komentarzy, uwag i pouczeń. Czymś trochę bardziej wyrafinowanym jest uwieszanie się na delikwencie, który podkradł przysługujące starszemu miejsce. Można liczyć, że na tyle go to zniechęci, by sam z siebie opuścił pole bitwy, nie czyniąc większych szkód.
  Sprawa byłaby całkiem prosta, gdyby nie to, że nie tylko wiekowi przedstawiciele gatunku człowiek mają potrzebę natury zdrowotnej, by posadzić się kiedy tylko nadarzy się okazja. Niestety młodzi również chorują, co dla obozu starych wydaje się być wiadomością w ogóle nie z tej ziemi. I co się dzieje, gdy waleczny emeryta rozpocznie polemikę z niegrzecznym młodzieniaszkiem, który okaże się nie taki czerstwy na jakiego wygląda? Sprawa całkiem do przewidzenia- rozpocznie się dyskusja o różnym stopniu szorstkości w przebiegu, ewentualnie młody srogo doświadczony przez niełaskawy los, bez walki usunie się z zasięgu przeciwnika.
  Mogłoby się wydawać, że wszystko zostało powiedziane, ale nie nie nie! W każdej walce o władzę znajdzie się uzurpator, albo nawet kilku! I w tej sprawie nie mogłoby być inaczej.
  A wszystko przez to, że żadna ustawa nie przewiduje kto jest stary, a kto młody, a choroba chorobie nie równa. I co począć, gdy na co dzień zdrowy, dorwany tymczasowo przez bezlitosną migrenę młody, zetrze się z dojrzałą damą, która normalnie zatłukłaby parasolką delikwenta na tyle bezczelnego by nazwać ją starą, ale na potrzebę sytuacji nagina metryczkę? A co, gdy jakaś młoda dźwiga przed sobą 9 kg brzucha i mimo iż mówi się, że ten stan to nie choroba, to zwyczajnie jej krzyż ma już dość dźwigania, a nogi zamarzyły przemienić się w balony? Następny pracował 12h i już nie ma siły po tyłku się podrapać, ale chętnie by na niego usiadł, a tamta po prostu spała 3h i nie jest pewna czy nogi oby na pewno służą do stania...
  Niby ludzie nie lubią klasyfikowania, przypisywania, regulowania, nakazywania, tyle że jak muszą sami zadziałać, to nie zawsze wiedzą co począć. Jaka na to rada? Przede wszystkim decydowanie w zgodzie z własnym sumieniem, nie naginanie się do sytuacji bez słusznej przyczyny. No i najlepiej by w tym wszystkim nie wyjść na gbura.

Wykonalne?

4 komentarze:

  1. Anonimowy16/8/12 00:52

    Niewykonalne. Zdarzają się dobrzy starsi ludzie jednak z większością z nich zazwyczaj nie ma rozmowy, szczególnie gdy ten jest na codzień odziany w moherowy pancerz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy16/8/12 12:25

    dobry, trudny temat. W zgodzie z własnym sumieniem, bezradni w różnych sytuacjach ustępujemy nie miejsca w autobusie lecz głupocie i chamstwu. Jednym zdaniem, Nie klóc się z chamem bo zarazi Cię chamstwem i pokona doświadczeniem(szczególnie mowa o staruchach które nagle "ożywają", wdając się w pyskówki i przepychanki, a z rana zajmują wszystkie miejsca, bo przecież "muszą odsapnąć przed takim ciężkim dniem", a Ty człowiecze młody możesz postać przecież masz przed sobą tylko 12h dreptania,a to nic w poównaniu z tą straszną STAROŚCIĄ)czasem wystarczy tylko przyjąć pozę "mam-to-w-d." i jeśli faktycznie mamy powód by siedzeć to siedźmy! i myślmy tylko o tym że żadna siła nas nie zgoni, bo jesteśmy ludźmi i bez względu na wiek, płeć, stan itd. możemy się gorzej poczuć, czy mogą nas zwyczajnie zaboleć nogi.


    OdpowiedzUsuń
  3. ach Moi Drodzy, co za zbieg okoliczności, że akurat dzisiaj miałam styczność z bohaterami powyższego tekstu. dwie starsze panie wrzeszczące za młodą kobietą, która ustąpiła miejsca dopiero przy okazji wysiadania oraz niezbyt subtelne aluzje kierowane do mnie... co jak co, ale MPK dostarcza wielu niezapomnianych przeżyć!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny aczkolwiek kontrowersyjny temat. Nie raz odczuwałam na własnej skórze wzrok, który jak by mógł to z popieliłby mnie na miejscu, po czym słaba staruszka zdmuchnęłaby proch na podłogę i usiadła - bo jej się należy. Kiedy jestem na siłach to oczywiście nie siadam choć jest miejsce - zwyczajnie chcę uniknąć tarć. Ale niekiedy modlę się o to, aby znalazł się ktoś uprzejmy, bo nie jestem w stanie dotrzeć do domu na tzw. stojaka, a zaliczam się do grona tych młodych w sile 26-latków. Nie mam nic przeciwko starszym osobom - też maja prawo czuć się kiepsko, ale rzeczywiście, gdyby każdy był np. empatyczny czy kierował się własnymi możliwościami, a nie tylko tym CO MI SIĘ NALEŻY - żyłoby się lepiej nie tylko w komunikacji publicznej.
    Podzielę się na koniec pewną sytuacją sytuacją. Młoda, ładna, silna dziewczyna siedzi w zatłoczonym tramwaju. Obok niej stoi starsza przyprószona siwizną słaba kobieta, która "nadaje" jaka to młodzież nie wychowana, bezczelna, nie ustąpi starszemu itp. Na szczęście współpasażerowie nie wtórują starowince. Dziewczyna widać speszona z wbitym wzrokiem za okno siedzi bez reakcji. Monolog słabej kobieciny nagle ustaje, kiedy dziewczyna wstaje i wysiada na swoim przystanku. Ale nie dlatego, że miejsce się w końcu zwolniło, ale dla tego, że spostrzegła, iż ta niewychowana, ordynarna młoda osoba wstała i wysiadła... o jednej nodze.
    NIE SADŹMY LUDZI ZBYT SZYBKO!!!

    OdpowiedzUsuń